Na początek kilka słów wyjaśnienia. W drodze z Bułgarii do Belgradu zgubiliśmy sprzęt fotograficzny. Aparat i dodatkowy obiektyw został w autokarze, który jechał do Pragi. Na szczęście ludzie z firmy zajmującej się transportem okazali się bardzo pomocni. Szybko ustaliliśmy numer do kierowcy. Na sprzęt trzeba było poczekać trzy dni ale było warto. Dzięki temu nasz pobyt w największym serbskim mieście się przedłużył. Na szczęście.
Wszystkie poniższe zdjęcia zrobiliśmy komórkami.
Belgrad to jedna z ciekawszych stolic, które udało nam się odwiedzić. Tętni życiem, zwłaszcza wieczorami. Na ulicach artyści. W barach muzyka na żywo, dobra kuchnia i oczywiście piwo.
Ada Ciganlija czyli najpopularniejsze miejsce w ciągu dnia w Belgradzie. Kilka plaż wzdłuż utworzonego sztucznie zalewu. Woda niemal o temperaturze powietrza. Mnóstwo ludzi. Wysoka temperatura sprzyja integracji.
Wszystkie autobusy, które kursują w stronę plaż są pełne. W drugą stronę również. Latem przewoźnik uruchamia 4 dodatkowe linie.
Gdzieś między zalewem a centrum Belgradu.
Narodna Skupstina czyli serbski parlament.
Jak gdzieś kiedyś zobaczycie tego pana na ulicy warto przystanąć. Przemyślany pokaz, który wciągał tak samo dzieci jak i dorosłych.
I Cyganie. Wozy i podejrzane wehikuły na ulicach wielkich miast. Szaleństwo.
Jakbyś chciał polecieć...
To z samochodu...
Takie budy z popcornem rzucają się w oczy.
Kub z głośną muzyką i nieprzemakalnym dachem.
Widok z twierdzy Kalemegdan. Świetnie zorganizowane miejsce. Ruiny na wzniesieniu zaadoptowane na park. Przychodzisz ze znajomymi, siadasz na trawie, pijesz piwo, a ochroniarze pilnują tylko żebyś nie wypadł za mur. Można stąd zobaczyć jak Sawa łączy się z Dunajem.
Poniżej widok na rzekę Sawę.
I znowu Ada Ciganlija.