Guča 2013 - 53. sabor trubača (SERBIA)


Co roku do Gučy, małej miejscowości na zachód od centralnej części Serbii, w górach Dynarskich, przyjeżdża około 400 tysięcy ludzi. Przez tydzień, z dala od pośpiechu wielkich miast trwa tam dzika zabawa. Od rana do wieczora słychać dęciaki a w powietrzu czuć zapach pieczonego mięsa, piwa i rakiji. Wszystko z powodu największego w Europie międzynarodowego zjazdu trębaczy. 

Jedziemy z Belgradu do miejscowości čačak. Podróż trwa 3 godziny. Stąd do Gučy już tylko 50 minut krętymi, górskimi drogami w autobusie bez klimatyzacji. Temperatura powietrza 38 stopni Celsjusza...


No i zaczyna się. W Gučy na każdym kroku można spotkać grupy trębaczy. N ulicach, w barach, przy grilu...








Jednym z ulubionych miejsc trębaczy są chodniki przed kantorami...


I okolice bankomatów.
Zespoły grają za to, co wpadnie im do trąbki. Dosłownie.


Guča to nie tylko muzyka ale również jedzenie. Od rana do późnych godzin nocnych pieką się świnie, barany i jagnięcina.





Dusi się mięso. 


Stragany i stoiska po brzegi wypełnione są kiczem.





\Są też "domowe" nalewki, dżemy, wino i rakija. Lepiej jednak poszukać u gospodarzy. Warto zapukać do prywatnych domów. Miejscowi kryją w swoich szafach prawdziwe smakołyki i są nastawieni na turystów. To plus i minus zarazem. Łatwo coś kupić ale nieco trudniej znaleźć coś taniego. Niemniej warto szukać bo można.



Ma ulicach sporo cygańskich dzieci. Większość gra, część wyciąga dłonie.




Przenosimy się pod pomnik trębacza. To najpopularniejsze miejsce na Gučy. Trębacz nie ma chwili spokoju. Co chwile ktoś się na niego wspina. Wokół trwa nieustanna zabawa przy przenikającej się ze wszystkich stron bałkańskiej muzyce.









Są też i takie obrazki.
Efekt rakiji i Jelena (piwo, które patronuje wydarzeniu).






Na koniec kilka przydatnych informacji:

Wjazd samochodem na teren Gučy jest możliwy tylko za opłatą.
Z Belgradu od środy (festiwal trwa od poniedziałku do niedzieli) kursują bezpośrednie autobusy. W pozostałych dniach trzeba jechać przez čačak.
Na miejscu można rozbić namiot. Większość pul jest prywatnych. Za nocleg na podwórku trzeba zapłacić około 2 euro za dobę, niektóre pola namiotowe kosztują nawet 10 razy tyle.
Cena noclegu w pokoju u gospodarza zależy od... gospodarza. Przyjechaliśmy we wtorek czyli na początku festiwalu i chodziliśmy po wiosce pytając o łóżka. Propozycje były różne, najczęściej między 15 a 20 euro za dobę od osoby. Niektórzy oferowali gratisy: mała butelka rakiji, jedna kawa dziennie za darmo itd. W końcu spaliśmy za 10 euro za dobę. Cena uwzględniała nieskończoną ilość rakiji, świeżych pomidorów, sera i kawy.
N koniec warto dodać, że poszukiwanie noclegu na Gučy to całkiem przyjemny temat. Chodząc od drzwi do drzwi warto pytać o gratisy, np. o rakiję. Gospodarze chętnie chwalą się smakiem domowych wyrobów :)




















Belgrad

Na początek kilka słów wyjaśnienia. W drodze z Bułgarii do Belgradu zgubiliśmy sprzęt fotograficzny. Aparat i dodatkowy obiektyw został w autokarze, który jechał do Pragi. Na szczęście ludzie z firmy zajmującej się transportem okazali się bardzo pomocni. Szybko ustaliliśmy numer do kierowcy. Na sprzęt trzeba było poczekać trzy dni ale było warto. Dzięki temu nasz pobyt w największym serbskim mieście się przedłużył. Na szczęście.

Wszystkie poniższe zdjęcia zrobiliśmy komórkami.

Belgrad to jedna z ciekawszych stolic, które udało nam się odwiedzić. Tętni życiem, zwłaszcza wieczorami. Na ulicach artyści. W barach muzyka na żywo, dobra kuchnia i oczywiście piwo. 



Ada Ciganlija czyli najpopularniejsze miejsce w ciągu dnia w Belgradzie. Kilka plaż wzdłuż utworzonego sztucznie zalewu. Woda niemal o temperaturze powietrza. Mnóstwo ludzi. Wysoka temperatura sprzyja integracji.




Wszystkie autobusy, które kursują w stronę plaż są pełne. W drugą stronę również. Latem przewoźnik uruchamia 4 dodatkowe linie. 


Gdzieś między zalewem a centrum Belgradu.


Narodna Skupstina czyli serbski parlament.


Jak gdzieś kiedyś zobaczycie tego pana na ulicy warto przystanąć. Przemyślany pokaz, który wciągał tak samo dzieci jak i dorosłych.




 No i to czego w Polsce już nie ma. Kawiarnie, kluby,bary czyli miejsca publiczne, w których można palić. Niby dym papierosowy przeszkadza. Przy dobrej kawie niekoniecznie.



I Cyganie. Wozy i podejrzane wehikuły na ulicach wielkich miast. Szaleństwo.



Jakbyś chciał polecieć...


To z samochodu...



Takie budy z popcornem rzucają się w oczy.


Kub z głośną muzyką i nieprzemakalnym dachem.


Widok z twierdzy Kalemegdan. Świetnie zorganizowane miejsce. Ruiny na wzniesieniu zaadoptowane na park. Przychodzisz ze znajomymi, siadasz na trawie, pijesz piwo, a ochroniarze pilnują tylko żebyś nie wypadł za mur. Można stąd zobaczyć jak Sawa łączy się z Dunajem.
Poniżej widok na rzekę Sawę.



I znowu Ada Ciganlija.